Rozdział napisany z Waszych pomysłów. :)
---
Wróciłem do domu. Przekradłem się do pokoju i przebrałem. Kostkę położyłem na szafce i przykryłem książką. Wyszedłem z pokoju i udałem się do szkoły. Wszyscy oczywiście zadawali mi pytania gdzie byłem przez całą noc. Powiedziałem, że nie mogłem spać i poszedłem na spacer. Narazie nie mówiłem im o tunelu. Powiem wieczorem poddczas spotkania Sibuny.
- Eddie. Widziałeś, może gdzieś moją książkę z matematyki. - zapytał mnie Fabian na przerwie.
- Tak. Leży w pokoju na stole. Widziałem ją kiedy się pakowałem. - odpowiedziałem a chłopak ruszył biegiem w kierunku wyjścia. Nie rozumiem. Jak można tak się spieszyć po książkę.
- Oo! Eddie. Widziałeś gdzieś Fabiana. - za mną pojawiła się Nina.
- Tak. Poszedł do pokoju po książkę od matmy. - powiedziałem, a Wybranej już nie było. Ruszyłem w kierunku klasy.
- Eddie! Eddie! Widziałeś może Joy? - teraz Jerome potrzebował mojej pomocy.
- Nie. Przykro mi. Sprawdź w auli. - odpowiedziałem i ruszyłem w kierunku klasy. Długo nie trwało a usłyszałem Joy.
- Eddie w...
- Tak. Poszedł do auli. - przerwałem jej.
- Okej? Dzięki. - odpowiedziała i poszła. Rozejrzałem się dookoła. Nikogo nie było. Uff. Wreszcie dotarłem do klasy. Była tam Patricia, która jak tylko mnie zobaczyła zajęła się rozmową z Willow. Zająłem swoje miejsce. Po jakimś czasie do klasy wpadł Fabian z Niną. Zatrzymali się obok mojego stolika.
- Dlaczego nam nie opowiedziałeś? - zaczął chłopak.
- Ale o czym?
- O tym. - powiedział i odsłonił sześcian, który znalazłem w nocy. No tak. Zakryłem go książką od matmy.
- Chciałem powiedzieć dzisaj na spotkaniu Sibuny. - powiedziałem.
- Kiedy to znalazleś? - zapytała Nina.
- Dzisiaj w nocy. - odpowiedziałem.
- Co? - oboje prawie krzynęli.
- Gdzie? - zadał pytanie Fabian i schował przedmiot do torby. - postaram się to przetłumaczyć.
- Znalazłem to w tunelach.
- W tych tunelach? Przecież tam nic takiego nie było. - powiedziała Nina.
- Jest jeszcze inne wejście do tuneli. - powiedziałem, a oboje zrobili wielkie oczy.
- Jak to? Gdzie? Jak to odkryłeś? - Fabian nie dawał za wygraną. Naszczęście od pytań uratowała mnie nauczycielka, która jak tylko weszła do klasy kazała zająć miejsca. Była to nasza ostatnia lekcja, więc jak tylko zadzwonił dzwonek ruszyliśmy do domu. Fabian jak tylko znaleźliśmy się w pokoju, rozłożył swój badawczy sprzęt i zaczął tłumaczyć napisy na sześcianie. Tak minął dzisiejszy dzień. W nocy natomiast poszliśmy tajemnym przejściem do piwnicy a następnie do biura Frobishera.
- Sibuna. - powiedzieliśmy razem.Spojrzałem na Fabiana. Wyglądał jakby coś go martwiło. Już chciałem go oto zapytać ale przerwał mi głos Patrici.
- Jak dostałeś się do tych tuneli? - zapytała.
- Dotknąłem tamtą książkę. - wskazałem na złotą okładkę. Patricia wstała i podeszła do półki. Dotknęła książkę jednak nic się nie wydarzyło.
- Być może tylko Wybrana i Osirion mogą otworzyć przejście. - powiedziała K.T.
- Może masz racje. - powiedziała Nina i dotknęła książkę i tym razem nic się nie wydarzyło. - Eddie. Jesteś pewien, że to ta książka? - zapytała Nina.
- Tak. Przecież pamiętam. Tylko ona ma złotą okładkę. - podszedłem do regału i dotknąłem okładkę. Pojawiło się ostre światło i pojawiły się dobrze mi znane drzwi.
- Ale jak? - powiedziała zszokowana Nina.
- Wychodzi na to, że drzwi otwierają się tylko pod wpływem dotyku Osiriona. - powiedział Fabian. Weszliśmy do środka. Po krótki czasie dotarliśmy do sali z okragły stołem.
- Ciekawe. - zaczął Fabian. - Orągły stół w Egipcie. Tam przecież panowała hierarchia. Faraon był traktowany jako bóg. Nie bylo tam równości. Okrągły stół pojawił się dopiero w V wieku za panowania króla Artura. To niesamowite. To tutaj znalazłeś ten sześcian? - zapytał.
- Tak a dokładniej tutaj. - pokazałem złotą piramide na środku stołu. - Przeczytałem te słowa i się otworzyła. - Fabian przyjżał się napisowi.
- Zostało napisane w staroegipskim języku. Przetłumaczenie tego zajęłoby kilka miesięcy o ile wogóle możnaby było to przetłumaczyć. - powiedział. Spojrzałem na Fabiana zdziwiony.
- Ten napis znaczy " Otwórzcie się bramy do potęgi i chwały." - powiedziałem i pojawił się blask a piramida zaczęła się otwierać tak jak poprzedniej nocy.
- A.ale jak? - zaczął się jąkać Fabian. - To niemożliwe. Jak to przeczytałeś?
- Normalnie. Literki mi sie ułożyły w angielskie słowa i przeczytałem. - odpowiedziałem.
- Niesamowite.
- A tobie udało się przetłumaczyć napis na tej kostce?
- Mam połowe. - odpowiedział.
- Chodźcie. Tu są jakieś drzwi! - krzyknął Alfie.
- Widziałem je rano. - powiedział i ruszyłem w kierunku drzwi. Fabian przyglądał im się z zainteresowaniem.
- Eddie. Chodź tu szybko. - zwrócił się do mnie. Podszedłem do niego. - Jesteś w stanie to przeczytać? - spojrzałem na napis. Dziwne litery zaczęły układać się w całość. Do skarbu te wrota prowadzą, lecz tylko wybrani przez nie przechodzą. Przeczytałem to nagłos i usłyszałem dźwięk otwierającego się zamka. Drzwi otworzyły się. Wszedłem do środka a za mną Patricia.
- Co jest? - usłyszałem głos Alfiego. - nie mogę przejść.
- Ja też. - potwierdzili Nina, Fabian i K.T.
- Dlaczego? - podszedłem do nich.
- Może to droga Osiriona? - zaproponował Fabian.
- To jakim cudem ja tu się dostałam? - wtrąciła się Gaduła.
- Nie mam pojęcia. - powiedział Fabian.- Sprawdzę to w domu. Zobatrzcie co tam jest i szybko wracajcie.
Jak powiedział tak zrobiliśmy. Korytarz był długi. Po jakimś czasie dotarliśmy do małego pomieszczenia. Na ścianach były jakieś znaki. Zbliżyłem się do nich i po raz kolejny dzisiaj zaczęły zmieniać pozycje tworząc słowa.
- Ten kogo kochasz, straty przynosi. Trzymaj miłość z dala, ból będzie nieznośny. - przeczytałem napis. - O co tu chodzi? - podszedłem do Patrici i zacząłem się dusić. Czułem jak rozsadza mi klatkę piersiową.
- Eddie! - krzyknęła dziewczyna i podbiegła do mnie. - Co się stało? - zacząłem tracić przytomność. Czułem jak odpływam. - Zaraz przyjdę. Spróbuję sprowadzić pomoc. - powiedziała i odbiegła. Nagle poczułem jak wracają mi siły. Wstałem i przyjrzałem się napisowi. "Ten którego kochasz", "ból". Patricia. Kocham ją. Co ja zrobiłem? Rzuciłem na nas klątwe!. Dlatego tylko ona mogła tu wejść. Musiała być przy czytaniu tego. Muszę trzymać się od niej daleko. Ale jak? Usłyszałem kroki. Gaduła wróciła.
- Eddie! Nic ci nie jest. - krzyknęła i ruszyła w moim kierunku.
- Stój! - krzyknąłem a ona zatrzymała się.
- Co się stało? - zapytała zdziwiona.
- Rzuciłem na nas klątwe.
- Słucham!? - krzyknęła.
- Zdanie które przeczytałem było klątwą. Ty jesteś osobą, którą kocham. Nie możemy być blisko siebie.
- Czekaj. Co powiedziałeś? - zapytała.
- Nie możemy być blisko siebie. - powtórzyłem.
- Wcześniej. - powiedziała a ja zrozumiałem o co jej chodzi.
- Jesteś osobą, którą kocham. - powiedziałem a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Oo. Eddie! - powiedziała i podeszła do mnie a ja zacząłem zwijać się z bólu. - Przpraszam. - powiedziała i odsunęła się. - W sumie ciekawe. Jak zajdziesz mi za skórę wystarczy, że do ciebie podejdę. - powidziała a ja się uśmiechnąłem.
- Damy radę. - powiedziałem i podszedłem do niej. Czułem nasilający się ból ale go ignorowałem. To ona jest tą jedyną, była i zawsze będzie. Kocham ją. Zbliżyłem się do niej. Mimo strasznego bólu jaki odczuwałem zbliżyłem swoje usta do jej i ją pocałowałem. Chciałbym, żeby ta chwila trwała wiecznie. No, może przyjemniej by było gdybym nie czuł się jakby setki ostrzy wbijały się we mnie.
---
Dziękuję za pomoc przy rozdziale. :)
Są zagadki i jest Peddie.
Mam do Was prośbę. Niech każdy kto to przeczyta doda komentarz. Wystarczy zwykła "." . Chodzi oto, że chciałabym wiedzieć ilu Was czyta te moje wypociny. :D
Pozdrawiam.
PS. Trochę się rozpisałam. Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. :)