Po kilku godzinnym locie samolotem i jeździe taksówką dotarłem pod szkołę. Wyszedłem z taksówki i ruszyłem w kierunku domu. Kiedy się do niego zbliżałem, czułem strach. Podszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę. Drzwi się otworzyły a ja wszedłem do środka. Byli już wszyscy. Była tam też Patricia z którą znowu zerwaliśmy we wakacje. Wniosek jest jeden. Żebyśmy byli razem nie może być wakacji. Spojrzałem na nią. Rozmawiała z K.T i Niną. Chwila. Z Niną.? Ale co ona tu robiła? Podszedłem do nich.
- Cześć. - powiedziałem z uśmiechem. Dziewczyny odpowiedziały tym samym z wyjątkiem Gaduły. - Nino. Co ty tu robisz.? - zwróciłem się do wybranej. Spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Tak wiem Eddie. Przepraszam. Ale poprostu nie mogłam wytrzymać w domu. Ale słuchaj. Dowiedziałam się, że wcale nie musi dziać się zło kiedy będziemy razem. Wręcz przeciwnie. Razem możemy zrobić o wiele więcej.
- Tak. Naprzykład zginąć. - powiedziałem poważnym tonem i spojrzałem na dziewczynę. - Oj. No przecież żartowałem.
- To nie jest zabawne, Eddie. I ty dobrze o tym wiesz. - dodała i poszła usiąść obok Fabiana. K.T. też gdzieś się ulotniła i zostaliśmy tylko Gaduła i ja. Panowała niezręczna cisza więc postanowiłem ją przerwać.
- Gaduło... Słuchaj...
- Nic nie mów okej? Po prostu nie pasujemy do siebie i tyle. Nie było nam pisane więc dajmy już sobie spokój. - powiedziała i wyszła z salonu. A mnie zamurowało. Wciąż ją kochałem. W zeszłym roku powiedziałem jej, że zawsze to była, jest i będzie ona, a teraz m i mówi, ze do siebie nie pasujemy. Jak to możliwe?
- Ej. Stary. To prawdziwy ty czy tekturowy? - usłyszałem głos Alfiego który po chwili pojawił się przede mną. - Trudy upiekła ciastka ale jeśli ty nie chcesz to pozwolisz, że ja weżmę twoją porcję. - powiedział z taką miną jak mają psy kiedy widzą pyszną kość. Co za porównanie.
- Tak jasne. Bierz ile chcesz ja nie mam ochoty. - powiedziałem - Jakby co będę w pokoju. - dodałem i poszedłem się wypakować. Znowu ten sam pokój. Nic się nie zmieniło. Ale co miało się zmieniać? Torbę włożyłem do szafy, a ja sam usiadłem na moim łóżku i znów pojawiła się wizja. Taka sama jak poprzednio. W głowie wciąż miałem ten głos. Ale do kogo on należał? I o jaki skarb chodziło? Tyle pytań, a żadnych odpowiedzi. Czym prędzej zerwałem się z łóżka i poszedłem do przyjaciół. Nie miałem zamiaru im jednak o niczym mówić. Nie chcę ich narażać. Idąc w stronę salonu usłyszałem Victora.
- Wybiła dziesiąta. Macie dokładnie pięć minut, a potem chcę usłyszeć jak upada ta szpilka. - tradycja. Kim byłby Victor bez tej szpileczki. - Co to za odgłosy?
- Oj Victorze! Dzisiaj przyjechali a jutro zaczyna się szkoła. Pozwól im to świętować. - z nienacka pojawiła się Trudy.
- Nie ma mowy! - Victor nie dawał za wygraną. - W tym domu panują pewne zasady i należy ich przestrzegać.
- To może zrób wyjątek. Nie widzisz jak oni się cieszą. - Trudy także była nieugięta.
- To niech się cieszą w swoich pokojach. - Victor robił się czerwony ze złości. Burak Victor. Muszę to wykorzystać. - Biegiem do siebie! - krzyknął do nas nadęty staruszek. Może i wyglądał młodo ale swoje lata miał. Nie pozostało nam nic innego jak tylko spełnic jego życzenie a raczej rozkaz. Razem z Fabianem wróciliśmy do pokoju.
- No stary opowiadaj. Jak wakacje. - pierszy odezwał się Fabian.
- Dobrze, gdyby nie to że znowu zerwaliśmy z Patricią. - powiedziałem mu to w końcu i tak by się dowiedział.
- Co? - Fabs był wyraźnie zszokowany. - Znowu? - dodał po chwili.
- Tak. Według Gaduły, znaczy Patrici nie pasujemy do siebie. Wiesz jak jest.
- Tylko mi nie mów, że zrzygnujesz.
- A co mam zrobić? Nie chce ze mna gadać. Traktuje mnie jak powietrze. - powiedziałem ze smutkiem.
- Co roku na początku się nienawidzicie a potem i tak do siebie wracacie.
- Tym razem chyba tak nie będzie. Wiesz co ja chyba pójdę się przbrać do spania. - powiedziałem i już naciskałem klamkę gdy nagle pojawiło się dobrze znane mi uczucie. Wizja. Tym razem inna niż ostatnie.
Byłem w jakieś komnacie. Wszędzie było złoto. Dużo złota. Sufit był wysadzany jakimiś kamieniami. Diamentami? W sali było strasznie jasno. Rozejrzałem się ponownie. Znów byłem sam. Ból głowy. Głos. Pojawiły się z nienacka.
"Zabierz skarb"
- Jaki skarb!? - wykrzyczałem zwijając się z bólu.
"Zabierz władze"
Zrobiło się cicho. Znowu byłem w pokoju.
- Wybiła dziesiąta. Macie dokładnie pięć minut, a potem chcę usłyszeć jak upada ta szpilka. - tradycja. Kim byłby Victor bez tej szpileczki. - Co to za odgłosy?
- Oj Victorze! Dzisiaj przyjechali a jutro zaczyna się szkoła. Pozwól im to świętować. - z nienacka pojawiła się Trudy.
- Nie ma mowy! - Victor nie dawał za wygraną. - W tym domu panują pewne zasady i należy ich przestrzegać.
- To może zrób wyjątek. Nie widzisz jak oni się cieszą. - Trudy także była nieugięta.
- To niech się cieszą w swoich pokojach. - Victor robił się czerwony ze złości. Burak Victor. Muszę to wykorzystać. - Biegiem do siebie! - krzyknął do nas nadęty staruszek. Może i wyglądał młodo ale swoje lata miał. Nie pozostało nam nic innego jak tylko spełnic jego życzenie a raczej rozkaz. Razem z Fabianem wróciliśmy do pokoju.
- No stary opowiadaj. Jak wakacje. - pierszy odezwał się Fabian.
- Dobrze, gdyby nie to że znowu zerwaliśmy z Patricią. - powiedziałem mu to w końcu i tak by się dowiedział.
- Co? - Fabs był wyraźnie zszokowany. - Znowu? - dodał po chwili.
- Tak. Według Gaduły, znaczy Patrici nie pasujemy do siebie. Wiesz jak jest.
- Tylko mi nie mów, że zrzygnujesz.
- A co mam zrobić? Nie chce ze mna gadać. Traktuje mnie jak powietrze. - powiedziałem ze smutkiem.
- Co roku na początku się nienawidzicie a potem i tak do siebie wracacie.
- Tym razem chyba tak nie będzie. Wiesz co ja chyba pójdę się przbrać do spania. - powiedziałem i już naciskałem klamkę gdy nagle pojawiło się dobrze znane mi uczucie. Wizja. Tym razem inna niż ostatnie.
Byłem w jakieś komnacie. Wszędzie było złoto. Dużo złota. Sufit był wysadzany jakimiś kamieniami. Diamentami? W sali było strasznie jasno. Rozejrzałem się ponownie. Znów byłem sam. Ból głowy. Głos. Pojawiły się z nienacka.
"Zabierz skarb"
- Jaki skarb!? - wykrzyczałem zwijając się z bólu.
"Zabierz władze"
Zrobiło się cicho. Znowu byłem w pokoju.
wooow super!!czekam na następny!!ja już się zakochałam w tych opowiadaniach :)
OdpowiedzUsuńsuper czekam na next nie mogę się doczekać ja chce juz kolejny :D ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńŚwietne...
OdpowiedzUsuńWniosek jest jeden. Żebyśmy byli razem nie może być wakacji. - hahahaha ;DD Chyba najlepsze zdanie xDD
Świetne czekam na nextaaaa
OdpowiedzUsuńBoze kocham Twoje opowiadania nie przestawiaj!!! Juz nie moge sie doczekac nastepnego!
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuń: *** na twoim 1 opowiadaniu myslałam ze jest tak jakby 2 sezon i ze nikogo nie zna ale jest lepiej ze jakby jest 3 sez. : D i myslalam ze bedziesz pisac prawie takie same opowiadania jak wyglada 3 sezon ale tz nas zaskakujesz jest inaczej i jest super"!!!! nie przestawaj kochamy twoje opowiadania !! :: ****